2018/05/01
Czytelnicy mojej strony wiedzą, że obecnie dokonuje się zapaść cywilizacyjna. Dotyczy ona polityki, społeczeństw, ekonomii, także moralności, religii, idei. Najbardziej dramatyczna jest oczywiście zapaść ziemskich ekosystemów. Jak już pisałem, te procesy trwają od bardzo wielu lat (dziesiątek, setek) i są praktycznie niezauważalne dla przeciętnego zjadacza chleba.
Większość społeczeństwa ma mentalność w stylu: „choć na świecie wszędzie wojna, byle tylko polska wieś wesoła, byle tylko polska wieś spokojna„. Dopóki płynie woda w kranie, dopóty jest prąd, dopóki jest żarcie w markecie, tania wódka w monopolowym i muzyka w klubie w centrum – nic się nie ruszy. Dopiero gdy byt tego wszystkiego stanie pod znakiem zapytania, gnuśny Homo Sapiens zacznie myśleć.
Przyczyną dramatycznej zapaści cywilizacji jest oczywiście kapitalizm, który zezwala na bezduszną eksploatację wszystkiego. Eksploatację ludzi, ekosystemów, zasobów surowców jak i systemu ekonomicznego. Z ekonomią zrobiono wszystko by ją zepsuć. Kończą się już ostatnie mechanizmy zabezpieczające, nawet te najbardziej „kreatywne„. Banki i państwa mają tryliony dolarów toksycznych aktywów i z tym już nic nie da się zrobić. Bo z pustego to i Salomon nie naleje.
Ale do rzeczy. Na świecie coraz bardziej zaczyna brakować wody. Nie chodzi już tylko o Chiny, pół Azji, Afrykę, gdzie wody brakuje zawsze. Chodzi np o Hiszpanię, Grecję, Włochy, Turcję, których tereny pustynieją ze względu na załamanie się porządku klimatycznego. Na marginesie – nie jestem wyznawcą teorii globalnego ocieplenia.
Chodzi także o Polskę, która jest jednym z najuboższych w wodę krajów w Europie. Dodatkowo mamy bardzo zanieczyszczone rzeki i jeziora. Wisła i Odra są nieodwracalnie skażone praktycznie już u źródeł. Stan ten określało się jako „nie odpowiadający normatywom” czyli poza wszelką cywilizowaną skalą. Teraz sprawa wygląda tak, że zagraniczne kartele chcą przejąć zasoby polskiej wody.
W jakim celu? By trzymać nas za przysłowiowe jaja. Ostatnie lata boleśnie pokazały Polakom, że kapitał jak najbardziej ma narodowość. Balcerowicz, Tusk, Korwin, Petru i inni neoliberałowie wykupieni przez zachodnie koncerny i banki, zwyczajnie nas oszukali. Wiadomo, że rząd PO zamierzał wprowadzić wywłaszczający Polaków podatek katastralny jak i sprzedać lasy. To samo planowali zrobić z infrastrukturą wodociągową i zasobami wody pitnej.
Możliwe też, że zaraz by zwiększyli nam zawartość ekstremalnie toksycznego fluoru, pod pozorem dbania o nasze zęby (co jest pseudonaukową bzdurą). Dotychczas fluoryzacja wody w Polsce jest w niewielu gminach, a stężenia fluorku jest niewielkie. Myślę że to może się zmienić gdy wodę przejmą żydowskie koncerny.
Wstęp: Jarek Kefir
Proszę o rozpowszechnienie tego materiału!
Cytuję: „Co dla istnienia kraju jest ważne?”
1. Na pierwszym miejscu jest demografia. Państwo, którego ludność ulega systematycznej eliminacji, nie może się rozwijać i jest skazane na zagładę. W Polsce już od końca lat 1980., przyrost naturalny był poniżej tzw. wartości bezpiecznych, czyli poniżej 2,3 dziecka na kobietę. Obecnie, dzięki systematycznemu działaniu władz, poziom dzietności kobiet spadł do 1.2. Przez okres ostatniego ćwierćwiecza, żadna z partii, czy partyjek, nic nie zrobiła w tym kierunku, czyli tak faktycznie, działały przeciwko własnym wyborcom, o ile naprawdę reprezentowali ludność zamieszkałą pomiędzy Odrą i Bugiem. Wylano morze atramentu na dyskusje na temat porodów z probówki, skrobanek, ale w ogóle nie zainteresowano się tym, że 66% społeczeństwa żyje poniżej średniego wynagrodzenia. Ceny towarów, czy usług są dostosowane do średniej. Innymi słowy, z góry większość ludzi spisuje się na straty.
- Edukacja jest drugim ważnym elementem w tworzeniu państwa. Wbrew dywagacjom tzw. gazetowych ekspertów, Polska nie upadła w XVIII wieku z powodów indywidualnych działań poszczególnych osobników, czy systemu politycznego, ale z powodu braku edukacji. Królowie byli na tyle zacofani, albo wręcz reprezentowali inne opcje [Wazowie, Sasi], że w ogóle nie dbali o wykształcenie młodzieży. Małe Prusy miały więcej uniwersytetów, aniżeli „potężna” Polska. Stąd w czasie rozbiorów oczy sporej części społeczeństwa zwracały się w kierunku króla Prus. Przypominam, że przez cały wiek XIX polską historię opracowywano za pieniądze Wiednia, Moskwy, czy Berlina. Po 1920 roku i po 1990 roku nie przeprowadzono żadnej „dekomunizacji” na uczelniach. Musisz także pamiętać Dobry Człeku, że od ćwierćwiecza cała prasa w Polsce jest własnością Berlina. Generalnie prasa nie służy informacji, tylko właśnie dezinformacji. Na pewno nie wiesz, Szanowny Czytelniku, że już od wielu lat światem informacji rządzi 6 koncernów wydawniczych: General Electric, News Corp., Disney, Viacom, VBS, Time Warner. Ale od kilku lat praktycznie jest jedna Grupa Kapitałowa, która tym interesem kręci. A cała prasa w Polsce już od dawna jest w rękach koncernów niemieckich.
3. W celu istnienia samodzielnego państwa niezbędna jest polityka samowystarczalności żywnościowej, a do niej niezbędna jest woda. Woda, to ropa naftowa XXI wieku. Tak przynajmniej twierdzi Andrew Liveris, dyrektor generalny koncernu chemicznego DOW.
Żaden z namiestników nadzorujących ludność mieszkającą pomiędzy Odrą, a Bugiem, nie tylko nie był zainteresowany problemem wody, ale wręcz przeciwnie, ludzie władzy robili wszystko, aby zniszczyć systemy wodne w tym regionie.
Jak ważny jest problem wody, świadczy historia państwa Izrael w okresie tylko 50 lat. Jedynym źródłem zaopatrzenia Izrael w wodę jest rzeka Jordan i Jezioro Galilejskie. Od ładnych kilku lat wody w jeziorze opadają. Podobno lustro wody obniżyło się już o ponad 5 m. Od bodajże 2007 roku następuje reglamentacja wody w Izraelu. Arabowie dostają po około 46 litrów wody na osobę, a Żydzi po 146 litrów na osobę. W tym klimacie jest to nieodzowna substancja dla rozwoju rolnictwa. Taka dyskryminacja od razu powoduje spadek plonów u ludności arabskiej, a więc jej ubożenie.
O tym, że to woda decyduje o przyszłości Izraela, świadczą dwie sprawy. Przez ostatnie 20 lat inżynierowie izraelskiego korpusu wojskowego badali wody w Argentynie. Stwierdzono, że są to najczystsze wody pitne na świecie. W 2012 roku Izrael zakupił od Argentyny koło miliona kilometrów kwadratowych Patagonii. Drugim wskaźnikiem były rozmowy na wyjeździe rządu warszawskiego do Izraela w 2011 roku, jak podał jeden z ministrów tego formalnie istniejącego państewka. Słynna lutowa sesja. Jednym z głównych tematów były sprawy gospodarki wodnej, jak to enigmatycznie podano.
Teoretycznie, co niby ma łączyć pustynne piaski Izraela, z zieloną Polską? Już po roku widzimy rezultaty tych rozmów. Polskojęzyczna prasa zaczyna coraz częściej mówić o prywatyzacji ujęć wodnych. Tak naprawdę, to większość ujęć wodnych w Polsce już dawno została sprzedana firmom zagranicznym. Ostatnio mówi się o odsprzedawaniu wodociągów firmom izraelskim. W podobny sposób większość firm tzw. ochroniarskich także została przejęta przez firmy Izraelskie. Bez specjalnego sprzeciwu lokalnych aparatczyków.
Ukrytym problemem polskiej gospodarki jest brak zapasów słodkiej wody. Już w 1968 roku wiedziano, że zapasy pitnej wody w Polsce są mniejsze w przeliczeniu na osobę, aniżeli w Egipcie. Od 60 lat, czyli od prawie 3 pokoleń, nie zrobiono w tej sprawie nic. Wręcz przeciwnie, popierana jest przez kolejnych aktorów sceny politycznej rabunkowa gospodarka wodna. Przykładem jest kopalnia Konin, której nieodpowiedzialna eksploatacja, czyli wylewanie milionów metrów sześciennych wody do Warty i dalej do Bałtyku, powoduje stepowienie spichlerza Polski, czyli Wielkopolski. Już Kujawy wykazują niedostatek wody. Kolebka plemienia Polan, jezioro Gopło, wysycha. Ale nie powinno to nikogo specjalnie dziwić, bo czego można się spodziewać od rządów formalnie istniejącego państewka, prowadzonego przez aktorów sceny politycznej, po licencjatach, czyli dawniejszych kursach pomaturalnych.
Sprawa wody jest zresztą problemem ogólnoświatowym. Rabunkowa gospodarka prowadzona przez międzynarodowe koncerny zupełnie nie dba o takie problemy, jak lokalne wody. Koncerny te budują fabryki wymagające dużej ilości wody, w krajach tzw. trzecich. Podobno do wyprodukowania 1 litra Coca-Coli, potrzeba koło 100 litrów wody. Czyż nie lepsze były nasze saturatory? Według badań IPCC, obecnie tylko 5% produkcji żywności nie jest zagrożona brakiem wody. Typowym przykładem są Chiny. Po „otwarciu” się na zachód w 1968 roku, w przeciągu 50 lat zatruto większość wód i od 2007 roku przedsiębiorstwa zagraniczne wycofują się z Chin do Rodezji, RPZ, Namibii, czy Argentyny. Wody pitnej brakuje już w Kalifornii. Zaczyna wprowadzać się reglamentację. Zbiornik Kolorado utracił 60 km3 objętości w ciągu ostatnich 10 lat.
9-10 czerwca 2015 roku odbyło się w Warszawie Krajowe Forum Wodne 2015, pod wysokim patronatem Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej i Ministra Środowiska. Jak wynika z opracowania p. prof. W. Majewskiego, było to kolejne przelewanie pustego w próżne.
Gospodarką wodną, jako FRECH i GFE, zajmowaliśmy się już podczas obrad Okrągłego Stołu. Że to była ustawianka WSI z mocodawcami, nie miałem wątpliwości od pierwszego tygodnia, czego dowodem są publikacje „ W rękawiczkach” z 1990 roku. Publikacje te cieszyły się wielkim zainteresowaniem Służb Specjalnych, ponieważ notowaliśmy liczne włamania, oczywiście nieznanych sprawców, w czasie których ginęły tylko te książeczki, a prokuratura, oczywiście jak najbardziej niezawisła, umarzała kolejne śledztwa. Podobnie jak w sprawie kradzieży naszych maszyn drukarskich, które jak się okazało, spokojnie pracowały potem w prywatnej firmie, wykonując zlecenia dla miasta Grudziądz. Oczywiście przez 10 lat samodzielna prokuratura nie wiedziała, co z tym fantem zrobić.
Kolejnym kontaktem z problemem wody było przygotowywanie z śp. prof. Jednorałem i NOTE-m międzynarodowych konferencji w sprawie szlaku wodnego, zwanego obecnie E-40 i E-70. Od tamtych lat minęło 20 lat i nie posunęliśmy się nawet na krok do przodu. Nadal blokowana jest cała inicjatywa rozwoju zarówno komunikacji wodnej jak i budowy elektrowni wodnych.
A co robi Świat?
Otóż świat dąży do prywatyzacji ujęć i zasobów wodnych. Pierwsze akty prawne prywatyzujące wodę powstawały w Anglii już w 1600, kiedy to na ich podstawie powstawały spółki wodne w Anglii i Walii. W XX wieku to M. Tacher przyczyniła się znacznie do wzrostu prywatyzacji zasobów wodnych. Do prywatyzacji zachęca cały czas MFW i Bank Światowy. Naciski Banku Światowego są olbrzymie. W 1999 roku zmuszono rząd Boliwii do prywatyzacji wody w trzecim co do wielkości mieście Cochabamba. Spółka Aquas del Tunai oraz Bechtel Co., spółka z USA, podpisały, pod groźbą zerwania umowy pożyczki dla rządu, umowę o prywatyzacji wody. Jedyne, co zaobserwowała ludność to to, że ceny wody drastycznie wzrosły. Już po roku, na skutek protestów ludności, rząd musiał uchylić prywatyzację. Podobna sytuacja wytworzyła się w Atlancie w 1999 roku. Już po 4 latach musiano zerwać umowę z prywatną spółką, z powodu drastycznego pogorszenia się jakości wody.
Francja. Zarządzanie wodą przejęły gigantyczne firmy Global Water i Suez. Od 2005 roku aż w 41 przypadkach woda wróciła pod zarządy publiczne. W Paryżu, po wygaśnięciu kontraktu z firmami Veolia i Sues, miasto przejęło wodę. Już w pierwszym roku udało się wygospodarować oszczędności 46 milionów euro.
W Polsce podobnie, na rynek weszła francuska firma SAUR – córka koncernu Bouygues obecnie konsorcjum dwu banków i Seche. Zmonopolizowała wodę m.in. w Trójmieście. Stało się to z jawnym złamaniem prawa po słynnej nocy czerwcowej, czyli faktycznie zamachu stanu i obaleniu rządu premiera Olszewskiego. Poza wzrostem cen i grą tzw. ekspertyzami, czyli wywożeniem dochodów do Paryża, nie zanotowano żadnych istotnych efektów działalności tej spółki. Przejęcie odbyło się oczywiście przy udziale lokalnych trolli, tj. radnych, pod przewodnictwem Fr. Jamroża, późniejszego prezydenta Miasta Gdańska i pracowników Politechniki Gdańskiej. System grantowy działa skutecznie. Wszystko jest legalne.
Według analityka Jo-Shinga z „Global Research”, odbywa się to tak. Wall Street i spółki inwestycji zglobalizowanych, banki i inne przedsiębiorstwa prywatne, przekraczając granice państwowe i współpracując ze sobą, jak również z Konsorcjum Rothschilda, łączącego ponad 196 banków centralnych, działają z ogromną prędkością, nie tylko aby nabyć prawa do eksploatacji wody i technologii jej zagospodarowania, ale również, by sprywatyzować usługi sektora wody i infrastruktury publicznej.
Jak widzimy, w Polsce dzieje się to do 1990 roku. Ostatnio po wizycie w 2011 roku sesji rządowej w Izraelu, późniejsza premier E. Kopacz wprowadziła to do kraju. Zaczynając od 2006 roku sam tylko Goldman-Sachs zgromadził ponad 10 miliardów dolarów na wykup tej infrastruktury wodnej. Według „New York Times”, największe grupy kapitałowe, poczynając od Morgan Stanley (Rockefeller), do Cartyle Grop, zgromadziły już ponad 250 miliardów dolarów, przeznaczonych na inwestycje w „wodę”.
Realizuje się 100% przejęcie wody w krajach zachodnich. Water Found z Frankfurtu stwierdza jednoznacznie, że woda jest za tania i będzie musiała być droższa. Takim popychaczem jest grupa inwestycyjna Goldman-Sachs, która najpierw do spółki z Blackstone i Apollo Management, wykupiła przedsiębiorstwo Ondeo Nalco, zatrudniające 10 000 ludzi w 130 krajach. Ostatnio, w 2012 roku, wykupiły przedsiębiorstwo Veolia, dostarczając wodę 3,5 milionom ludzi w północno-wschodniej Anglii. Wcześniej w 2008 roku Goldman-Sachs wykupił chińskie przedsiębiorstwo Water & Drink, dystrybutora i producenta wody butelkowanej. Jak wiadomo, Chiny są jednym z najbardziej cierpiących na brak wody krajów Azji. Chiński sektor wody w butelkach jest jednym z najszybciej rozwijających się na świecie. Po 50 letniej rabunkowej gospodarce amerykańskiej w Chinach od 1968 roku, Amerykanie gwałtownie od 2007 roku uciekają do Afryki. Stąd nagłe otwieranie się polskiego rynku na Chiny.
Przypominam, że do 1990 roku w Gdańsku można było pić wodę z kranu, a obecnie system butelkowy przynosi olbrzymie dochody prywatnym producentom. I oczywiście mieszkańcy Trójmiasta zanotowali olbrzymi wzrost cen wody.
Już w 2011 roku Willem Buitler z Citygroup powiedział: „Woda stanie się najważniejszym dobrem, o wiele ważniejszym od ropy, miedzi, zasobów rolnych, czy też metali szlachetnych.”
W tym kontekście należy oceniać zachwyt użytecznych idiotów (Goldman alias Lenin) nad budową elektrowni jądrowych, czy gazu łupkowego. Każdy szyb wymaga od 10 do 20 milionów litrów wody, z której 80/90% jest bezpowrotnie tracone. Podobnie elektrownie atomowe używają wielokrotnie więcej wody na chłodzenie, aniżeli elektrownie zwykłe. O tym, że starsi i mądrzejsi wiedzą o tym od dawna, świadczy zakup 1200 km kw. terenów w Ameryce Pd, nad największymi zasobami wody słodkiej na świecie. Tereny te zakupiła rodzina Bush w 2005 r. Rodzina ta miała nawet feldmarszałka w III Rzeszy w 1940 roku. Zbiornik zawiera ponad 40 000 km3 słodkiej wody, czyli jest w stanie zaopatrzyć w wodę pitną cały świat na 200 lat.
A w Polsce?
A w Polsce działania grupy trzymającej władzę przyczyniają się do sztucznych susz za pomocą trwałych smug, na które zezwolono już w 2003 roku. Od 1995 roku wiadomo, na podstawie DOKUMENTU ZWANEGO „Mnożnik siły na współczesnym polu walki”, że takie działania są możliwe od 1964 roku. Oczywiście, są to informacje dostępne dla chcących poszerzać swoją wiedzę, nie dla aktorów sceny politycznej, grających rolę w pisanych gdzie indziej scenariuszach.
Dowodem wprost potwierdzającym tą hipotezę jest susza w bieżącym roku. Jak ogłosił Money.pl 24.10.2015 roku w Polsce mamy 1 868 000 bezrobotnych. 80% z nich, to ludzie z wykształceniem podstawowym. Od maja mieliśmy susze. Żaden samorząd, ani tym bardziej przedstawiciel rządowy, czyli wojewoda, nie potrafił zorganizować robot publicznych i zatrudnić 1/10 z nich od oczyszczania rzek, czy kanałów? Przykładowo w Trójmieście tzw. Kanał Raduni wymaga pilnego oczyszczenia, chociażby ze względów epidemiologicznych. Po prostu stał się zsypem śmieci. Przy tak niskim poziomie wody wystarczyłyby wiadra i łopaty. Bezrobotni są i tak opłacani przez podatnika. Sam musisz sobie odpowiedzieć PT Czytelniku, dlaczego władza nic nie robiła przez pół roku.
I najważniejsze. W Polsce, na jednego mieszkańca przypada tylko 1600 litrów wody rocznie, przy średniej europejskiej 4 500 litrów. Mamy mniej wody na mieszkańca, niż w Egipcie. Żadne miasto w Polsce nie posiada już łaźni publicznej, gdzie można by chociaż raz na miesiąc wykąpać bezdomnych. A GIS zajmuje się handlem szczepionkami i karaniem ludzi, którzy nie chcą szczepić swoich dzieci. W samym Gdańsku jest około 5000 bezdomnych. Oczywiście tych ludzi nikt nie ściga karami za nieszczepienie, podobnie jak Romów. I proszę zauważyć, że brak jakiegokolwiek śladu działania instytucji państwowych w kierunku zapobiegania przyszłym epidemiom. Już obecnie można powiedzieć, że jak takowa wybuchnie, to winni będą nieszczepieni, a nie brak wody.
Czyli jasno widać na przykładzie wody, że zakres samodzielności tzw. władz polskich dotyczy tylko i wyłącznie posiedzeń i narad. Decyzje wykonawcze przychodzą z zagranicy. Żadna partia, czy partyjka, nie ma nic do powiedzenia. To wszystko tylko forma przedstawienia.
Ostatnio zostałem zablokowany na „Wikipedii”. Pojawia mi się taki napis: „Nie masz uprawnień do edytowania tej strony z następujących powodów: Twój adres IP został zablokowany na wszystkie strony „Wiki”. Blokada została nałożona przez Vituzzu.” Ale poza tym mamy wolność i demokrację.”
Autor: dr Jerzy Jaśkowski
Źródło: WolneMedia.net
Od Redakcji KIP: Potwierdzamy informację dr Jaśkowskiego zawartą w artykule o wykupowaniu ujęć wody pitnej przez żydowskie koncerny. Piszącemu te słowa obywatel polski żydowskiego pochodzenia powiedział w 2010 r., że w spółce „córce” globalnej korporacji Nestle w Polsce jest tajna żydowska komórka zajmująca się wykupowaniem ujęć wody butelkowanej w postaci tajnych umów.
====================
http://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2017/05/zydowskie-koncerny-przejmuja-polska-wode-pitna/
Jak to możliwe, że Polskie Wodociągi zostały sprzedane Izraelskiej Firmie? Ujęcia wody i sieć jej dystrybucji to rzecz strategiczna. W każdej wojnie strzeże się ujęć wody przed zatruciem. Woda powinna być nie tylko w Polskich rękach ale też powinna być strzeżona przez wojsko i naukowców będących w strukturach wojska. Żaden podmiot zagraniczny nie może mieć do niej dostępu. W firmach i różnych miejscach stoją dystrybutory wody, one też należą do Izraela. Nie jestem przeciwna dobrym stosunkom z Izraelem ale to się w głowie nie mieści aby strategiczna rzecz została oddana w obce ręce. Nie dość, że jak coś jest w Żydowskich rękach to zaraz będziemy musieli tym chciwcom za wodę jak za złoto płacić to jeszcze mogą nas systematycznie w ramach normy podtruwać.
Czy można ufać ludziom, którzy są wyznawcami tej rasistowskiej księgi?
za: http://justice4poland.com/2018/05/01/polskie-wodociagi-zostaly-sprzedane-izraelskiej-firmie/
Podatek od deszczu już obowiązuje. Kto i ile zapłaci za deszczówkę? [PRAWO WODNE]
Opublikowany 13 sty 2018
Tzw. podatek od deszczu, to efekt wejścia w życie od 1 stycznia 2018 roku „Prawa wodnego”. Zapłacą go właściciele dużych budynków, czyli wiele spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych, czyli w praktyce obywatele. Jaką stawkę podatku od deszczu przyjdzie nam zapłacić i kto jest z niej zwolniony?
PolubieniePolubienie
„Czwartek, 19 lipca 2018
SKANDAL! Polska policja karze rolników za prace polowe oraz produkcję żywności
Najwyższa pora, aby w Polsce skończyć z absurdami. – Karanie rolników za ich naturalną standardową a przy tym ciężką pracę, to w wielu wypadkach efekt nie tylko braku świadomości czy szacunku dla ich trudu, ale także po prostu prywata, złośliwość lub przekonanie o własnej wyższości oskarżających. Dlatego takie postawy nie tylko nie powinny być pochwalane, ale tym bardziej nie mogą zyskiwać społecznej czy wręcz instytucjonalnej akceptacji, jaką jest nakładanie mandatów pod absurdalnymi pretekstami – pisze poseł dr hab. Józef Brynkus w interpelacji skierowanej do Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Pełna treść interpelacji.
dr hab. Józef Brynkus Wadowice-Warszawa, dnia 3 lipca 2018 roku
Poseł na Sejm RP
Biuro Poselskie
Mickiewicza 14
34-100 Wadowice
Szanowny Pan
Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi
Jan Krzysztof Ardanowski
Szanowny Pan
Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji
Joachim Brudziński
I N T E R P E L A C J A
w sprawie absurdalnego karania rolników za prace polowe oraz produkcję żywności.
Dolnośląska Izba Rolnicza wystosowała internetowy apel do ludzi, którzy przeprowadzili się z miasta na wieś i utrudniają pracę polskich rolników, uważając, że emisja zapachów czy hałasów związanych z produkcją rolną przeszkadza ich egzystencji. Ludzie ci, nie mający często pojęcia o naturalnym cyklu życia przyrody, o produkcji żywności oraz pracy w gospodarstwach rolnych, względnie tę wiedzę odrzucający, nasyłają na rolników policję, która wystawia im mandaty, najczęściej w wysokości 500 zł. Absurdalnymi pretekstami oskarżeń są: kwitnący rzepak, który nie pozwala oddychać nowym mieszkańcom wsi, obornik czy kurzyniec wyrzucony na pola, który im śmierdzi, maszyny polowe, których szum silników słychać z pól oraz krowy, które muczą i piejące koguty. Docierające do mnie z różnych zakątków kraju informacje potwierdzają, że owo karanie mandatami to problem nie tylko dla rolników z Dolnego Śląska.
We wszystkich cywilizowanych państwach świata jest oczywiste, że rytm i specyfika życia wsi oraz produkcja rolna niosą ze sobą określone odgłosy czy aromaty. Nie tylko jest to tolerowane, ale wręcz szanowane, jako nieodłączny atrybut działań dających pracę wielu ludziom, a służących egzystencji każdego człowieka oraz produkcji podstawowych dóbr dla rozwoju i trwania społeczeństwa. Okazuje się, że w Polsce jest inaczej. Ba, w wielu wypadkach wygląda na to, że pracę rolników i naturalne życie wsi w naszym kraju różne środowiska starają się obrzydzić. Paradoksalne jest to, że bardzo często spokojnej i naturalnej pracy rolników przeszkadzają ludzie, którzy sami wyszli ze wsi, ale osiągnąwszy pozycje w innych zawodach, uważają wieś za miejsce li tylko odpoczynku od swoich trosk czy problemów, a nie główną bazę produkcji żywności dla całego społeczeństwa. Jednak życie w rezydencjach, w których ludzie z metropolii chcą odpoczywać od miejskiego zgiełku, nie powinno dezorganizować życia wsi, gdzie toczy się nie tylko codzienna egzystencja jej mieszkańców, ale przede wszystkim wre ciężka praca dająca podstawowe dobra dla życia wszystkich członków społeczeństwa. Zasadą w tym wypadku powinna być akceptacja warunków, do jakich się weszło. Skoro ktoś chce mieszkać na wsi, powinien respektować jej rytm życia i wszystkie naturalne okoliczności wiejskiej egzystencji.
Oczywiście dobrze jest, gdy uda się wyeliminować niektóre mniej przyjemne aspekty prac polowych czy przekształcania przyrody. Jednak nie można tego czynić na siłę, wbrew naturze, czy na złość ludziom, których podstawą egzystencji jest żywienie społeczeństwa. Nie można narzucać ograniczeń czasu pracy w polu w porze żniw, albo limitów dyskomfortu aromatycznego w okresie nawożenia pól, bo to po prostu absurd. Praca rolników nie zna bowiem takich ograniczeń, gdyż musi zostać wykonana zgodnie z regułami gospodarowania.
Karanie rolników za ich naturalną standardową a przy tym ciężką pracę, to w wielu wypadkach efekt nie tylko braku świadomości czy szacunku dla ich trudu, ale także po prostu prywata, złośliwość lub przekonanie o własnej wyższości oskarżających. Dlatego takie postawy nie tylko nie powinny być pochwalane, ale tym bardziej nie mogą zyskiwać społecznej czy wręcz instytucjonalnej akceptacji, jaką jest nakładanie mandatów pod absurdalnymi pretekstami.
W powszechnej opinii wielką karierę robi pojęcie gospodarstw ekologicznych oraz naturalnej produkcji żywności. Ale ta forma produkcji i propagowania pożytków z gospodarstw wiejskich, to zaledwie ułamek potrzeb społeczeństwa. W dodatku traktowana jest jako forma rekreacyjna i indywidualna, nie zaspokajająca potrzeb masowych. Naturalny przepływ ludzi oraz rąk do pracy idzie ze wsi w kierunku miast i nie jest prawdopodobnym, że kiedykolwiek zostanie odwrócony. Taka sytuacja już ogranicza możliwości produkcji żywności. Jeżeli jeszcze produkcja ta będzie utrudniana i dezorganizowania administracyjnie czy karnie, a nie uzyska wsparcia państwa, równowaga i bezpieczeństwo żywnościowe Polski narażone zostanie na poważne zagrożenie.
Warto zwrócić uwagę, że jeżeli produkcja rolna w Polsce zostanie ograniczona, to żywność dla Polaków będą musieli wyprodukować rolnicy z innych krajów. Pomijając ocenę, czy jakość tej żywności będzie równie dobra jak polskiej, warto zastanowić się także jaka będzie cena żywności sprowadzanej z zagranicy, a przede wszystkim nad tym, kto zatrudni rzesze bezrobotnych rolników oraz z czego i jak będą żyli ludzie pozbawieni dotychczasowej naturalnej formy swej egzystencji? Wtedy bowiem może okazać się, że skala nałożonych na polskich rolników pod absurdalnymi pretekstami mandatów była mała, w porównaniu ze społecznymi kosztami zniszczenia polskiego rolnictwa oraz drastycznym wzrostem kosztów utrzymania społeczeństwa, zmuszonego do zakupywania znacznie droższej żywności zagranicznej.
Pytam zatem Pana Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi:
– Czy Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi zna i diagnozuje opisany problem?
– Czy opisane zjawisko nie ma charakteru kampanii, prowadzonej lub sterowanej przez czynniki zewnętrzne – lobby lub państwa zainteresowane opanowaniem polskiego rynku żywności?
– Czy resort zdaje sobie sprawę, że kampania taka zagraża bezpieczeństwu żywnościowemu Polski i Polaków?
– Co resort czyni cokolwiek dla odwrócenia lansowanej w różnych mediach lub środowiskach negatywnej propagandy pracy polskich rolników i rzekomego zacofania polskiej wsi?
– Czy resort podjął działania w celu wyeliminowania karania rolników za ich naturalną pracę?
– Czy resort zdaje sobie sprawę, że po likwidacji w Polsce produkcji rolnej na rzecz importu z zagranicy, nie będzie już także potrzebne Ministerstwo Rolnictwa?
Pana Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji pytam:
– Czy prawdą jest, że policja wystawia mandaty pod tak absurdalnymi jak opisane zarzutami?
– Na jakiej podstawie policja uwzględnia opisane wyżej zarzuty jako podstawy do wystawiania mandatów?
– Jaka jest skala tego zjawiska w kraju?
– Czy resort SWiA zdaje sobie sprawę, że takie preteksty do karania polskich producentów żywności mogą stanowić element skierowanej przeciwko polskiej gospodarce rolnej kampanii antypolskich ośrodków czy lobby?
– Czy MSWiA rozważa wprowadzenie regulacji uniemożliwiających wystawianie mandatów pod tak absurdalnymi pretekstami, jak opisane wyżej naturalne skutki i efekty uboczne produkcji rolnej?
dr hab. Józef Brynkus
Poseł na Sejm RP
Fot. Robert Szkutnik/Jezioro Mucharskie
”
źródło: http://poselbrynkus.pl/?sejm=skandal-polska-policja-karze-rolnikow-za-prace-polowe-oraz-produkcje-zywnosci
—
od mg: więcej na http://poselbrynkus.pl/
PolubieniePolubienie
APEL O POLSKIE WODOCIĄGI – Ewa Pawela
Nadawane na żywo 22 godziny temu
Linki do materiału:
http://warszawskagazeta.pl/teoria-spisku/item/5887-bron-biologiczna-w-natarciu-czy-sa-powody-do-obaw
.http://www.youtube.com/watch?v=cD0fcxR3iI4
.http://youtu.be/OQzgCral6cE
http://www.salon24.pl/u/piotrbatura/638872,nie-dla-sprzedazy-polskich-wodociagow
http://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2017/05/zydowskie-koncerny-przejmuja-polska-wode-pitna/
.http://www.youtube.com/watch?v=8d5TU7zmp0c
http://www.astro.aldaker.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=63&Itemid=36
http://44zfp.pwr.edu.pl/docs/materialy/PMedon_poster.pdf
http://www.torsionfield.eu/?page_id=47
PolubieniePolubienie
Rabini będą rozwijać szkolnictwo w Polsce. Czyje i za czyje?
Opublikowany 3 paź 2018
—
od mg: polecam lekturę komentarzy po tym filmem (na youtube)
PolubieniePolubienie
Wodociągi? w Polsce? a konkretnie w jakim mieście/gminie?
od mg: wg tego źródła: https://www.salon24.pl/u/piotrbatura/638872,nie-dla-sprzedazy-polskich-wodociagow
„(…) izraelska firma zamierza wykupić zakłady wodne i kanalizacyjne samorządów, które są w kłopotach finansowych. A biorąc pod uwagę fatalną politykę (…) nie-rządu, nie ma samorządu, który by nie był w kłopotach finansowych. (…)” – tamten artykuł był napisany w roku 2015…
PolubieniePolubienie